Dzien nie wiem który
Wydawało mi się, ze moim najwiejszym problemem są leki.
Ale nie.. Moim największym wrogiem jest depresja.
Dziś miałam wspaniały dzień. Poznałam przemiłą osóbkę w pracy. Pomogłam jej usystematyzować wiedzę. Pomimo tego wróciłam do domu i czuje sie psychicznie źle...
Swoją drogą to jest bardzo ciekawe. Ludzie z depresją prowadzą podwójne życie. Czuję się jakbym miała drugą twarz. Tylko, która jest prawdziwa? Ta radosna, profesjonalna, pełna energii i cierpliwości czy ta smutna, sflustrowana, pełna obaw, zlana łzami i samotna?
Jak to jest, że chetnie odebrałabym sobie życie, a gdy mam napad lęku boje się że umrę. Czyżby brak kontroli mnie przerażał? Myślę ze tak. Dla mnie musi być wszystko zaplanowane. Nie ma miejsca na spontan, niespodzianki.
Dziś wydaje mi sie, że żyje dla kogoś, nie dla siebie.
Jak wychowam syna, mogę umrzeć.
Jak nauczę wszystkiego kursantke, moge umrzeć.
Mojego męża ciagle mnie ma, eiec w sumie mogę umrzeć.
Moją matkę nie interesuje moj los, wiec moge umrzeć.
Czuje się jakbym spełniła każda tą zależność, wiec mogę umrzeć.
Niepotrzebna nikomu.